czwartek, 10 listopada 2011

Zachwycające "zapałkowe rzeźby" !


Czego to ludzie nie wymyśla?! 
Anatol Karoń jeden z największych niszczycieli zapałek na świecie. Ten artysta nie potrzebuje dłuta, pędzla, drewna, płótna czy nawet kartki papieru. Jedna zapałka, sprawne palce, paznokcie i zęby - to w zupełności wystarcza! Niewiarygodne?! A jednak!
Kiedy zaczynał  - wszyscy pukali się w głowę - dlatego stwierdził, że to dobry pomysł. I miał rację. Zawsze był trochę nerwowy i bawił się zapałkami. Pewnego dnia zobaczył, że powstała z tej dłubaniny jakaś niezwykła forma. I tak ta pierwsza przypadkowa rzeźba z zapałki przyczyniła się do powstania kolejnych. Ponoć najlepsze zapałki, to te wilgotne, prosto z fabryki, wystarczająco miękkie i giętkie, z których da się "wykrzesać" niejedną barokową formę.
 W jego rzeźbach zawarta jest mała prowokacja. Rozdłubane zapałki, śmieci wyrzucane przez innych do kosza - nazwał dziełami sztuki. Obalił pewien stereotyp, wg którego prawdziwa rzeźba powinna posiadać odpowiednią wielkość, trwałość czy materiał.
Środowisko artystyczne od początku chwaliło jego pomysłowość, ale oburzało się, gdy używał słowa "rzeźby". Mówili: "To nie to, nie ten materiał i nie ta wielkość". Ale czy sztukę można zmierzyć na metry? Można ustalić ile zużytego materiału stanowi o jej istnieniu? Zapałka przynajmniej daje małą możliwość przegadania.
 Swoje rzeźby Anatol Karoń określił mianem "MIMOCHÓDART" - bo powstały mimochodem, "z przykrego natręctwa rozdłubywania tego i owego". Zachwyca nie tylko misterność wykonania tych prac, ale i pomysłowość w wymyślaniu ich tytułów. Każda posiada bowiem swój oryginalny, niepowtarzalny i zaskakujący tytuł.
W 1985 roku powstała pierwsza rzeźba z zapałki zatytułowana: "Poszczególne fazy ruchu baletnicy tańczącej Jezioro Łabędzie". Był to początek wielkiego projektu, który jest kontynuowany do dziś. Jak dotąd, najbardziej spektakularnym przedsięwzięciem Anatola Karonia był Projekt Panteon. W 1998 roku, wykorzystując 25 tysięcy pudełek do zapałek, w sali Galerii Pałacyk zbudował 4-metrową rotundę wzorowaną na rzymskim panteonie. Wewnątrz, pośrodku, stała 2,5-metrowa wieża zbudowana w całości z zapałek, a na ścianach wisiały gabloty z 192 rzeźbami. Ekspozycję artysta zatytułował wymownie: "Mimochód - art".
 Anatol Karoń miał łącznie 17 wystaw indywidualnych i 13 zbiorowych, w kraju i za granicą. Jego "zapałkowe rzeźby" przejechały kawał Europy, wszędzie wzbudzając takie samo zdumienie i niedowierzanie.
I to jeszcze nie koniec, bo artyście nie brak wyobraźni a inspiracji dostarcza samo życie. Tym sposobem, codziennie powstaje nowy pomysł czy projekt.
Kto wie, może już niedługo doczekamy się "muzeum zapałek". ?
Więcej prac artysty można obejrzeć na stronie:
www.anatolkaron.pl

3 komentarze:

  1. Pierwszy raz spotykam się z takim typem rzeźby, ale nie ukrywam, że to bardzo ciekawie wykorzystanie zapałek.
    Wdać zapałki służą nie tylko do zapalenia ognia ale mogą też stać się ciekawą figurką ;)
    Marta3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez byłam zaskoczona jak to zobaczyłam, nie sądziłam, że można wykonać takie przeróżne "cuda".:)
    Asia16

    OdpowiedzUsuń
  3. te "zapałki" pokazują,żę można zrobić coś fantastycznego z niczego tak naprawdę:) ale macie rację, to niesamowite! jestem pod wielkim wrażeniem!:)

    iza13

    OdpowiedzUsuń